Wiele osób pyta nas jak spędziliśmy te święta?
Hm… trochę inaczej niż zwykle. Jest to ten dzień kiedy odczuwa się, że jest się z daleka od kraju, a dookoła brakuje rodziny i znajomych. Tym bardziej w Ekwadorze, gdzie Boże Narodzenie jest obchodzone 25 grudnia, a i tak wszyscy bardziej celebrują tutaj Nowy Rok.
Aby poczuć choć trochę klimat tych świąt postanowiliśmy przygotować pierogi. Pierwszy raz w życiu, bo zawsze mieliśmy to szczęście, aby w Wigilię ‚wkręcić’ się do rodziców na ‚gotowe’ 🙂
Wybór padł na pierogi ruskie, bo ziemniaki i ser można tutaj kupić wszędzie. Pomimo przeciwności losu i kilkukrotnej wizyty w markecie, by skompletować wszystkie składniki, przystąpiliśmy do pracy. Trochę było z tym wszystkim zamieszania, bo nikt w hostelu nie mógł wtedy korzystać z kuchni, a wszystko było oznaczone mąką i naszymi śladami. Zaczęliśmy od 0,5 kg mąki, a skończyliśmy na prawie kilogramie. Ale udało się! Pierogów było tyle, że starczyło na Wigilię, śniadanie, obiad i kolację. 🙂

Podczas gdy my staraliśmy się przestrzegać przepisu z dokładnością jubilera, kilka osób stwierdziło, że zna to danie. Ludzie z Niemiec nazwali je ‚dumpling’, bo wrzuca się je do wody i gotuje. Dziewczyna z Korei stwierdziła, że u niej w kraju przygotowuje się bardzo podobne danie, ale na Nowy Rok. Ale i tak najlepsi byli Kanadyjczycy, którzy widząc je powiedzieli: ‚Polish pierogi’! Okazało się, że mają znajomego z Polski. No i oczywiście byli w Krakowie;)
I tak właśnie minęły nam te święta. Jedno co jest uniwersalne na całym świecie to powiedzenie ‘święta, święta i po świętach…’ 🙂
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…