‚Don’t walk’

Po co ludzie jadą do Quito? Z pewnością nie po to, by spacerować wieczorami po ulicach starego miasta zwanego Mariscal, gdzie mieszkańcy tylko czekają, by stać się nowym właścicielem Twojego sprzętu fotograficznego. Zapewne nie po to również, by wieczorami przechadzać się samotnie uliczkami miasta. Ostatecznie też nie po to, by siedzieć w hotelu, którego recepcja jest zamykana na noc.

Pierwsze co usłyszeliśmy po zameldowaniu się w hostelu to szczegółowe informacje gdzie możemy chodzić, a raczej gdzie mamy nie chodzić nocą, gdzie nie wybierać się nawet za dnia, a w zasadzie to że wszędzie mamy brać taksówkę. Wszystko co cenne oczywiście najlepiej pozostawić w hotelowym sejfie. Od teraz nasze sztandarowe hasło to ‚don’t walk!’ (nie chodzić!)

Odstępstwem i pozytywnym zaskoczeniem okazała się historyczna część miasta. Jest to spora liczba uliczek i budynków w kolonialnym stylu, z których prawie wszystkie są odremontowane. Najciekawszą i najbardziej spektakularną budowlą jest katedra, która zarówno za dnia jak i nocą w pełnym podświetleniu wygląda imponująco. PS. Tylko niech nikomu nie przyjdzie do głowy wracać stamtąd wieczorem do hotelu inaczej niż taksówką!

P1020375
Z naszych spostrzeżeń wynika, że do Quito ludzie przyjeżdżają tylko po to, by udać się stąd dalej na równik. Licząc od centrum miasta, podróż na równik trwa niecałe dwie godziny. Miasto jest naprawdę dobrze skomunikowane i jeżdżą po nim m.in. trolejbusy, przez co  pokonanie całej trasy jest szybkie i niesamowicie tanie. Tylko który równik odwiedzić? Okazuje się, że są dwa…

Jeden to oficjalny, wytyczony lata temu.
To tutaj wybudowano słynny monument z czterema kierunkami świata.
To tutaj namalowano linię symbolizującą środek ziemi, która jest odmalowana tylko po oficjalnej stronie globu…
To tutaj jest mnóstwo restauracji i turystów.
To tutaj według nas niepotrzebnie wydaje się 5$ za wejście i po to, by zrobić sobie zdjęcie.

IMG_5859

IMG_5766
Dlaczego? Bo niecałe 300 m dalej znajduje się kolejny równik. Ten podobno został wyznaczony za pomocą urządzeń GPS i jest tym właściwym. Bilet tutaj jest tańszy, a w cenie jest jeszcze przewodnik, który opowiada ciekawe rzeczy i udowadnia, że to właśnie to miejsce jest środkiem ziemi.

Jako że, Tomasze są z natury niedowiarkami i muszą wszystko zobaczyć na własne oczy, z ciekawością przystąpiliśmy do eksperymentów. Potrafię zrozumieć możliwość postawienia jajka na gwoździu w innym miejscu na ziemi, choć tego jeszcze nie próbowałem. Kierunek leju wody w zlewie starałem sobie wytłumaczyć wprawną ręką przewodniczki, która przy uzupełnianiu wody na pewno nadała ruch we właściwym kierunku. Ale ostatniej, tzw. próby sił nie potrafiłem sobie wytłumaczyć i uwierzyłem, że coś w tym jest. Polega ona na tym, że jedna osoba czyli ja staje poza równikiem, wyciąga ręce przed siebie, a druga (czyli Jola) stara się ściągnąć ręce w dół. Naturalne jest to, że Joli się nie uda;) Ale sytuacja zmienia się diametralnie w momencie, kiedy ja staję dokładnie na równiku, a Jola tuż obok. Próbowałem ze wszystkich sił, z czoła leciał pot, zęby zaciskałem tak mocno, że prawie je połamałem, ale i tak to nic nie dało. Jola była silniejsza. Po kilku próbach odpuściłem i uwierzyłem.

IMG_5936