Hitchcock

I znów poranek nas zaskoczył. Wiatr oplatał nas ze wszystkich stron dając o sobie nieustannie znać. Bezkresna cisza była przerywana jedynie dźwiękami dochodzącymi gdzieś z oddali. Słońce bezskutecznie próbowało przebić się przez chmury, gdy na horyzoncie pojawił się jakiś znak. To nie był drogowskaz, ale łódka płynęła dalej kołysząc się delikatnie na boki.

B01 IMG_8963
Odgłosy stawały się coraz wyraźniejsze, a ich liczba zdawała się podwajać z każdą sekundą. Przez chmury zaczął się przebijać zarys wyspy, a na niebie pojawiły się tajemnicze cienie. Nagle postać wysokiego mężczyzny zaczęła się nerwowo krzątać w lewo i prawo wymachując przy tym bezwładnie rękami. Starał się coś powiedzieć. Nikt początkowo nie mógł go zrozumieć, gdy po chwili drżącym głosem odparł „oberwałem”. W tym momencie każdy zaczął się zastanawiać kto będzie następny.

Na szczęście okazało się, że to tylko jakiś dowcipny ptak postanowił oznaczyć naszego kompana podróży. Podobno to na szczęście, ale to zawsze wygląda śmiesznie jeśli nie nam się przydarzy. My tylko rozglądaliśmy się dookoła mając wrażenie, że występujemy w kolejnym filmie Hitchcocka.

B12 IMG_9144
A to tylko wyspy Ballestas – taki Galapagos dla ubogich. Udają się tutaj wszyscy, którzy chcą zobaczyć setki ptaków, pingwinów i fok. Te ostatnie najbardziej niezadowolone z naszej wizyty tylko czekały kiedy odpłyniemy, aby odpoczywać dalej.

B11 IMG_9056
Popołudnie za to pozwoliło nam odreagować poranny stres podczas przemierzania kolejnych kilometrów pustyni. Taki mały rajd Dakar.

B19 IMG_8829
Ale my musieliśmy jeszcze coś zrobić. Jak co roku trzeba pojeździć na nartach albo na snowboardzie. Ale jak to zrobić w takim upale, bez śniegu. No cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

B21 IMG_8901