Zróbmy coś…

Tym razem granicę przekraczamy nieco inaczej. Postanowiliśmy udać się do Kostaryki płynąc rzeką Rio Frio. Podróż od granicy z Nikaraguą zajmuje niecałą godzinę, ale po drodze można podziwiać otaczającą przyrodę i pobliskie domostwa. To właśnie one zaburzyły naszą wizję Kostaryki, jako jednego z bogatszych krajów Ameryki Środkowej.


Teraz jeszcze tylko znaleźć jakiś autobus i będziemy na miejscu. Ale to już nie jest takie proste, bo na dworcu nie ma rozkładu jazdy, a autobusy kursują „elastycznie” –  jak przyjedzie to będzie;) ( w Nikaragui przywykliśmy do tego, że w najgorszym wypadku mieszkańcy wiedzieli, który autobus dokąd i o której jedzie). Po godzinie przyjechał. Teraz już tylko 100 km i jesteśmy w miejscowości La Fortuna. Tylko, że ten dystans autobus pokonuje w kilka, a dokładniej w  cztery godziny, bo bez przerwy zatrzymuje się zabierając i wysadzając ludzi. Ścisk przy tym niemiłosierny. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać, jaka jest różnica pomiędzy „chickenbusami”, a autobusami w Kostaryce, no może poza wyglądem i ceną…


No nic, ale koniec narzekania. Kostaryka ma do zaoferowania turystom bardzo dużo atrakcji. Jej parki narodowe, często położone wokół wulkanów, to istne manufaktury rozrywki. Wielogodzinny trekking dla odważnych, wycieczki autokarowe dla leniwych, canopy tour czyli tyrolki dla osób lubiących adrenalinę, wejścia i zejścia po linach dla mających lęk wysokości, farmy krokodyli czy podziwianie ptaków dla miłośników przyrody. Wymieniać można bez końca, a wszystko po to, aby turyści żądni wrażeń mogli aktywnie spędzić każdą chwilę. I z tego właśnie słynie Kostaryka. Na każdym kroku widać, że turystyka króluje tutaj od wielu lat, a wszystkie atrakcje są perfekcyjnie przygotowane. My też sobie nie odmówiliśmy odrobiny szaleństwa zakończonego w basenie z gorącą wodą podgrzewaną przez pobliski wulkan.

Tylko nie wiemy dlaczego to wszystko jest tutaj takie drogie. Nie tylko wszelkiego rodzaju atrakcje, ale również jedzenie i życie. Ale jeśli masz zbędne 2000 $ i dwa tygodnie urlopu to w Kostaryce na pewno nie będziesz się nudził. Acha, no i  wydasz wszystko co do grosza:-)

Ps. Zostaw sobie żelazny zapas, żeby było za co wrócić na lotnisko!