W Granadzie początkowo mieliśmy zostać tylko jeden dzień. Niewielkie miasto, które niegdyś na przemian z Leon pełniło funkcję stolicy Nikaragui, okazało się niesamowicie turystyczne. Codziennie rano zadawałem pytanie: Co dzisiaj robimy? I za każdym razem otrzymywałem inną odpowiedź. Raz, że idziemy nad jezioro albo jedziemy na targ Masaya gdzie można kupić praktycznie wszystko. A może popływamy w Lagunie de Apoyo, gdzie krater wulkanu został zalany wodą i stworzył jezioro. Faktycznie jest tutaj wiele możliwości, ale najlepiej chyba rozejrzeć się dookoła i pośród kolonialnych budowli przypatrzeć się mieszkańcom tego miasta. Czasami ma się wrażenie, że dla nich czas zatrzymał się jakiś czas temu, ale może też dlatego prowadzą spokojne, bezstresowe życie jak za dawnych lat.
A jako, że w Nikaragui „sportem narodowym” jest bujanie się na krześle, my postanowiliśmy przyłączyć się. W Granadzie pobujaliśmy” się kilka dni dłużej, niż mieliśmy w planach.