Zawsze się zastanawialiśmy co jest najciekawsze w podróżach? Miejsca owszem, ale nie tylko. Najlepsza jest jednak możliwość poznania mieszkańców i ich zwyczajów. A że zbliżał się 1 listopada postanowiliśmy sprawdzić jak tutaj obchodzi się to święto – może się do nich przyłączymy? Okazuje się jednak, że w Nikaragui mieszkańcy idą na cmentarz i śpią całą noc przy grobach bliskich. Mamy spać całą noc przy grobach? Szybko zrezygnowaliśmy z tego pomysłu 🙂
Trzeba znaleźć jakąś inną alternatywę. I znaleźliśmy… wulkan Masaya. Dlaczego? Bo to miejsce, gdzie życie straciło wiele osób.
Indianie składali tutaj ofiary z dziewic i dzieci, aby ułaskawić gniew bogów. Nic to jednak nie pomogło – wulkan nadal swą aktywnością powodował dookoła same zniszczenia. W późniejszych czasach Hiszpanie, którzy tutaj przybyli, nazwali ten wulkan „ustami piekieł”. W XVI w. postawili tutaj nawet krzyż „La cruze de Bobadilla”, który był częścią odprawianych tam egzorcyzmów.
A jeszcze nie tak dawno temu, dyktator Somoza zrzucał z helikoptera do krateru wulkanu opozycjonistów…
Faktycznie wulkan robi wrażenie, tym bardziej że jest on aktywny. Cały czas wydobywają się z niego gazy, a zawartość siarki powoduje, że nie można zbyt długo przebywać w pobliżu krateru. Patrząc na jego otoczenie widać to wyraźnie.
My jednak postanowiliśmy rozejrzeć się po okolicy, zobaczyć jakie widoki są z drugiej strony wulkanu Masaya.