Turystyczne buraki


Są dwie opcje: abo jesteśmy dziwni, albo coś tu się nam nie zgadza… Chodząc po górach (jeszcze w Polsce) zasada jest taka, że gdy kogoś mijamy to mówimy cześć, dzień dobry itp. Jak się okazało w ciągu naszej podróży, ta reguła działa mniej więcej wszędzie na świecie. No właśnie mniej więcej, bo w Nowej Zelandii jakoś nie… Podczas pierwszego trekkingu myśleliśmy, że może na jakiś dziwnych ludzi trafiliśmy po drodze. Może nigdy nie byli zwolennikami pieszych wędrówek górskich, a że w tym kraju miast zwiedzać nie warto, to z braku innej opcji postanowili się trochę powspinać. No ale żeby samych „cywili” tylko spotykać? I to przez całe 4 tygodnie?! Coś nam tu nie grało… I zauważyliśmy pewną zasadę – mijamy rodowitych Nowozelandczyków i od razu słyszymy Hello, how are u? Często nawet standardowe powitanie zamienia się w kilkuminutową rozmowę (stąd wiemy, że to tubylcy;). I tak poznaliśmy całkiem sporą grupę Nowozelandczyków miłych, uśmiechniętych, skorych do pomocy. Ale reszta turystów… Gdyby celem naszego wyjazdu było np. przeprowadzenie badań odnośnie turystów na różnych kontynentach, to mielibyśmy duży problem… No bo ile razy można spotykając kogoś zagadywać go, a tu zero odzewu? Bądźmy szczerzy, nam też się w pewnym momencie znudziło to i chcieliśmy sobie nawet odpuścić te grzecznościową gadkę. Ale stwierdziliśmy, że nie będziemy tacy jak reszta, nie dołączymy do grona turystycznych buraków.

Wiemy, że do Nowej Zelandii nie leci się na imprezy, czy żeby poznać ludzi, ale żeby zaraz ograniczać się tylko do widoków? No cóż, do tego ostatniego zastrzeżeń nie mamy;).

Nowa Zelandia, Kepler track 130412 P1080978 Nowa Zelandia Mount Cook

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s