Podróżując przez Amerykę Łacińską odwykliśmy od widoku ucywilizowanych miast, wszędobylskich wieżowców, kilkupasmowych ulic. Myśleliśmy, że trudno będzie rozpoznać to miasto. A okazuje się, że jest to oczywista oczywistość :). Faktycznie, byliśmy w Panama City.
Podobno jest to najbezpieczniejsza stolica całej Ameryki Łacińskiej, ale jak każde duże miasto ma dzielnice, do których lepiej się nie wybierać. Jedna z takich dzielnic znajduje się tuż przy starym rynku i widać dokładnie gdzie się zaczyna. Panama nie jest turystycznym miejscem, ale coś w tym temacie zaczyna się dziać. Nieśmiałe ruchy w postaci odbudowy rynku czy budowy deptaku wzdłuż zatoki to jednak jeszcze trochę za mało, aby przyciągnąć turystów. Ale też nikt tutaj o to nie zabiega. A dlaczego?
Po co ktoś ma sobie zawracać głowę turystami, skoro Panama od jakiegoś czasu żyje z opłat za Kanał Panamski? Przynosi on zyski w wysokości ok 1 mld $ (średnia opłata za statek to 50.000 – 80.000 $!), a już niedługo zostanie oddany do użytku nowy, zmodernizowany kanał, który zwiększy te wpływy. Ciekawe? Hm… a wiecie, że aby przepłynąć kanał trzeba pokonać kilkunastometrową różnicę poziomów wody? Nasze umysły tego jeszcze nie pojęły, ale inżynierowie którzy projektowali kanał wiedzieli to już na początku XX. Nikt natomiast nie przewidział, że przy jego budowie śmierć poniesie aż 25.000 robotników. Kanał zrobił na nas niesamowite wrażenie. Nawet Jola, która jest typową humanistką, była zdziwiona w jaki sposób to wszystko działa. Mieszkańcy twierdzą, że kanał dla Panamy jest tym czym wieża Eiffla dla Paryża. Nikt nam tego nie mówił na lekcjach historii:-)
A jeśli zastanawiacie się co tutaj można robić to odpowiedź jest prosta. Zakładać biznes i nieźle żyć. A jak to zrobić? Najpierw trzeba zdać patent, aby można było żeglować łódką po otwartym morzu, następnie trzeba kupić lub wynająć łódź. Potem wystarczy przypłynąć tutaj i przewozić turystów pomiędzy Panamą i Kolumbią. Sukces murowany. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – do Kolumbii nie można dojechać autobusem. Brakuje jakieś 120 km drogi przez najbardziej malaryczną dżunglę świata, osady partyzantów i Indian nie do końca przyjaźnie nastawionych w stosunku do obcych, czyli tzw. Darien Gap. Ponoć komuś się udało przejechać tę trasę samochodem, ale nie wiemy ilu osobom się to nie udało. Czasami lepiej żyć w niewiedzy. Przedostać się z Panamy do Kolumbii można więc tylko samolotem lub statkiem. Pomimo, iż ta druga opcja nie należy do najtańszych, jest tylu chętnych, że będąc poza sezonem na taką łódź trzeba czekać. I czekać. My mieliśmy szczęście, bo czekaliśmy tylko tydzień;)