Takie daty i terminy nakłaniają do różnego rodzaju przemyśleń. Nasze są takie:
- najcieplejsze miejsce: Kolumbia, Tayrona Park (35st.C, ale przy tak dużej wilgotności odczuwalna jako 45st.C lub więcej),
- najtańszy posiłek: 3,25USD za 2x (frytki + kawałek kurczaka z rożna) i 1,35l coli (Ekwador),
- najlepsza impreza: Puerto Escondido (pozdrawiamy wszystkich z hostelu Tower Bridge),
- najdroższe miejsce: Kostaryka (nikt nie wie dlaczego za wszystko trzeba płacić 2-3 razy więcej niż wszędzie dookoła),
- najzimniejsze miejsce: autobus AOC w Meksyku (kierowca chyba chciał sprawdzić czy klimatyzacja nadal działa…),
- największa porażka: Honduras i przewodniki Lonely Planet (w każdym kraju),
- nasz nr 1: Kolumbia!
Czy te 100 dni to dużo czy mało?
Podobno można okrążyć cały świat w przysłowiowe 80 dni.
Dla nas to zbyt duże wyzwanie. My w tym czasie:
- spędziliśmy prawie 200 godzin siedząc w autobusach + 5 dni na statku,
- przejechaliśmy prawie 7 000 km,
- zużyliśmy 3 pary japonek,
- wyrzuciliśmy ok 5 kg niepotrzebnego bagażu,
- zrobiliśmy już 80 GB zdjęć,
- zwiedziliśmy 8 krajów,
ale końca świata nie znaleźliśmy…
No nic, jedziemy dalej…